
Bracia Witalijscy
Rozwój piractwa na Morzu Północnym i Bałtyku nastąpił dzięki istniejącym wówczas przepisom dotyczącym ratowania mienia osiadłych na mieliźnie statków. Było to prastare prawo mieszkańców wybrzeża, które mówiło, że kto znajdzie przedmioty wyrzucone przez morze na jego brzeg, może je zatrzymać. Dla ciężko pracujących, bardzo biednych rybaków i chłopów prawo to stanowiło prawdziwą pokusę, dlatego że wystarczyło przestawić nieco boję lub latarnię morską, by skierować statek na kamienne rafy lub mieliznę.
Tak oto z przeszukiwaczy plaż wyrastali nadbrzeżni zbójcy, a wreszcie mordercy – coraz częściej powtarzały się przypadki nie udzielania pomocy rozbitkom, a nawet ich zabójstwa. Panujące wówczas prawo zachęcało do takich przestępstw, ponieważ łup należał do „znalazcy” tylko wówczas, gdy nikt z płynących na statku nie ocalał z katastrofy.
Spis treści
Jak zwalczano nadbrzeżne piractwo?
Walka z nadbrzeżnym piractwem nie była łatwa, bowiem prawo o ratowaniu mienia osiadłych na mieliźnie statków mówiło, że część znaleźnego ładunku należna jest panującemu. Ci natomiast – książęta, magnaci a nawet biskupi – nie zamierzali rezygnować z tak obfitego źródła dochodu. Oficjalnie grozili wymierzaniem surowych kar, a nawet mianowali nadbrzeżnych namiestników. W rzeczywistości jednak przymykali oko i tolerowali współpracę owych namiestników ze złodziejami i mordercami z nabrzeży. Od nadbrzeżnego rabunku do piractwa droga była niedaleka.
Rozwijający się dynamicznie we wczesnym średniowieczu morski handel przyspieszył rozwój piractwa w rejonie Morza Północnego i Bałtyckiego. W połowie XII wieku największe portowe miasta rejonu złączyły się w związek miast zwany Hanzą – od tego czasu ciężkie kogi hanzeckie o wysokich burtach spokojnie pływały na oczach biednych nadbrzeżnych bandytów. Do zdobycia ich ładunku potrzebne były statki. Pierwsze pirackie okręty pojawiły się u wybrzeży Fryzji, Danii i Meklemburgii. Wobec tego tolerowanego, a nawet popieranego przez zwierzchników procederu piractwa, Hanza była bezbronna.
Kim byli Bracia Witalijscy?
Najbardziej osławionymi piratami na Morzu Północnym i Bałtyckim byli Bracia Witalijscy, którzy wywodzili się z regularnej armii szwedzkiej. W 1389 zostali wynajęci przez Albrechta Meklemburskiego do zaopatrzenia w żywność (wiktuały) obleganego przez Duńczyków Sztokholmu. Stąd nazywano ich „braciami wiktualskimi” a później „witalijskimi” (szw. vitaliebröder, niem. Vitalienbrüder, ang. Victual Brothers).
Bracia Witalijscy, sami siebie nazywali Likedeelers, co oznaczało „dzielących po równo”, dlatego też w XIV i XV wieku w rybackich wioskach, które udzielały im schronienia, Witalianie mieli sławę „dobrych rozbójników”. Początkowo prowadzili jedynie działalność kaperską, działając w służbie różnych europejskich władców w rejonie Bałtyku. Z czasem zaczęli prowadzić regularną działalność piracką, stając się postrachem Morza Bałtyckiego. W 1394 roku pojawili się u wybrzeży duńskiej wyspy Gotlandii i zajęli jej stolicę, Wisby – wówczas jedną z najsilniejszych twierdz północnej Europu. Wisby stała się centrum wojny korsarskiej.
Jak Bracia Witalijscy stali się piratami?
Mimo pomocy Braci Witalijskich Sztokholm musiał w końcu skapitulować i zawarto pokój z Danią. Bracia Witalijscy nie przerwali jednak swojej korsarskiej wojny, którą prowadzili z Gotlandii. Dla Hanzy nastały trudne lata – każdy statek musiał zabierać na pokład zbrojnych żołnierzy, ponadto hanzeckie miasta zbroiły w działa ciężkie statki wojenne, zwane „kogami pokoju”. Jednak Bracia Witalijscy byli dobrze uzbrojonymi twardymi przeciwnikami. Skutki ekonomiczne tego piractwa były dla krajów nadbałtyckich druzgocące: zamiast 33 000 ton śledzi jak w minionym roku, przywieziono do Lubeki niespełna 5 000 ton, a cena śledzi wzrosła z 16 do 72 marek lubeckich…
Kto zburzył potęgę piracką na Bałtyku?
Miasta Hanzeckie nie mogły porozumieć się, by wspólnie wystąpić przeciwko Braciom Witalijskim. Inicjatywę w tym zakresie przejęła największa potęga militarna wschodniej Europy – Zakon Krzyżacki. Wielki Mistrz Konrad von Jugingen opracował tajny plan: 2000 żołnierzy atakujących z zaskoczenia miało zadać śmiertelny cios piratom. Inwazja, będąca wojskowym majstersztykiem, rozpoczęła się pod koniec lutego 1398 roku: 10 kog i 30 mniejszych statków, machiny oblężnicze, rycerze, piechota i konie czekało na zaokrętowanie.
17 marca, gdy na Bałtyku jeszcze szła kra i żadne statki jeszcze nie pływały, flota wypłynęła w morze. Cztery dni później wylądowali w pobliżu pierwszego pirackiego zamku. Akcję przeprowadzono błyskawicznie, pirackie twierdze kapitulowały jedna za drugą. Następnie flota Zakonu wdarła się do portu Wisby, które skapitulowało 5 kwietnia. Rozkaz Wielkiego Mistrza Zakonu był jednoznaczny: wszyscy Bracia Witalijscy mieli niezwłocznie opuścić Gotlandię. Taki był koniec pirackiego państwa na Bałtyku, lecz nie wszyscy piraci zostali schwytani.
Ostatni przywódcy Braci Witalisjkich.
Część piratów schroniła się w północnej Szwecji, część udała się do zachodniej Finlandii oraz na wyspy w pobliżu Bornholmu. Główna grupa, pod przywództwem najbardziej doświadczonych żeglarzy: Gödeke Michelsa i Klausa Störtebekera, po pokonaniu cieśnin Duńskich ukryła się na wschodnim wybrzeżu dzisiejszych Niemiec (wybrzeże wschodniofryzyjskie). Tym razem Hanza postanowiła przejąć inicjatywę i ostatecznie pokonać piratów.
Najpierw rozprawiono się z Fryzyjczykami, którzy udostępnili Braciom Witalijskim kwatery na zimę. W 1400 roku tzw. „kogi pokoju” przeczesały zatoki. Zabito ok. 80 piratów. Kolejnych 25 zostało wydanych wojskom Hanzy i straconych. Był to dopiero początek rozprawy z Bractwem, którego liczebność oceniano nawet na 1500 ludzi. W zimie 1401 roku nastąpiło kolejne uderzenie. Hanza wysłała z Hamburga dwa nowo zbudowane okręty, w tym okręt flagowy „Łaciata Krowa”, który został zamaskowany jako statek handlowy, w celu sprowokowania piratów do ataku.
Plan powiódł się: statki pirackie ruszyły w kierunku „Łaciatej Krowy” oczekując bogatego łupu. W tym monecie hanzecka koga zatrzymała się, odkryła swoje działa i zmiażdżyła statki korsarzy– do niewoli dostało się 70 piratów, a 40 zginęło w walce. Wśród ujętych był także jeden z przywódców, Klaus Störtebeker, po procesie wydany pod miecz. Przywódca pozostałych na wolności piratów, Gödeke Michels, został ujęty latem 1402 roku. Nie był to jednak koniec Braci Witalijskich. W 1429 splądrowali i spalili Bergen w Norwegii. Ścigano ich i zwalczano na Morzu Północnym aż do 1488 roku. Byli już wtedy legendarną organizacją piracką. Dopiero od tego czasu słuch o nich zaginał.
