…odkrywamy dzisiaj Sztynort
Przemierzamy jezioro Kisajno… Kontynuujemy nasz rejs żeglarski Szlakiem Wielkich Jezior Mazurskich. Z Giżycka udajemy się na północ. Przepływamy jezioro Kisajno, po którym rozsianych jest wiele wysp, do których w większości nie można cumować, gdyż na ich obszarze znajdują się rezerwaty ptaków. W zachodniej części tegoż akwenu, intensywnie pociętej wysepkami, mieści się tzw. Łabędzi Szlak, w którym niestety dość łatwo można skończyć w trzcinach ;-), ale i znaleźć schronienie w trakcie silniejszego wiatru.
Przepływamy Kisajno, wpływamy na jezioro Dargin, mijając wcześniej po drodze dwie mielizny (najpierw przy wschodniej, potem przy zachodniej stronie brzegu). Żeby dostać się nad Jezioro Sztynorckie, musimy wcześniej przepłynąć Kanał Sztynorcki, do którego wejścia należy szukać zaraz po przepłynięciu w poprzek Darginu na wschodnim brzegu wśród lasu. A co nas czeka dalej?
„Kto ma Sztynort, ten posiada Mazury”
Słowa te wypowiedział w XIX wieku Ignacy Krasicki do hrabiego Heinricha Lehndorffa podczas którejś z jego wizyt w Sztynorcie. I to nie u byle kogo, bo była to głowa jednego z najpotężniejszych rodów szlacheckich w Prusach, posiadająca rezydencję właśnie w tej wiosce. Pałac rodziny Lehndorffów w obecnej formie (później rozbudowywano), wzniesiono w latach 1689-1691. W latach 1941-1944 budynek zamieszkiwany był przez Joachima von Ribbentropa, ministra spraw zagranicznych Rzeszy.
Po śmierci Heinricha von Lendorffa w 1944 roku, który wraz z niemieckim ruchem oporu podjął próbę nieudanego zamachu na Hitlera w Wilczym Szańcu i został powieszony na strunie od fortepianu, w posiadłości stacjonowały jeszcze wojska sowieckie, a od 1947 zmieniał on dosyć intensywnie właścicieli. Aktualnie niestety popadł on w ruinę, jednak można go oglądać, prowadzą do niego drogowskazu. W planach znajduje się jego odbudowa przez Niemiecko-Polską Fundację Ochrony Zabytków.
Równie ciekawym miejscem, ale już nie tak często odwiedzanym i popularnym, jest Mauzoleum Lehndorffów wraz ze starym cmentarzem, znajdujące się na półwyspie pomiędzy Jeziorem Sztynorckim a Łabapem. Problem w dużej mierze stanowi dotarcie tam: najłatwiej, nie gubiąc się po drodze, dotrzeć tam wychodząc z portu, iść przez wieś i przed ostrym zakrętem odbić w lewo w polną drogę. Następnie należy podążać nią prosto, mijając po drodze jaz, aż dochodzi się do skrzyżowania z tzw. aleją topoli.
Skręcamy w lewo i podążamy wzdłuż pięknych drzew. Następnie, kiedy nagle pojawi się sporo wiatrołomów, powinniśmy spodziewać się rozwidlenia ścieżki. Skręcamy w prawo, zaczynamy delikatnie podchodzić pod górę i nagle dookoła nas wyrasta pomiędzy drzewami sporo krzyży, a przed nami – wielkie ceglane mauzoleum, niestety obecnie już dość zdewastowane, podobnie jak cmentarz. Możemy wejść do krypty i zajrzeć przez wybitą cegłę w zamurowanym wejściu do kaplicy. Wyjście takie bardzo polecam wszystkim żeglarzom, w szczególności już po zapadnięciu zmroku, z latarkami – efekt jest piorunujący!
Wielki port z dużą ilością szant
W marinie w Sztynorcie, chyba największej na całej Mazurach, znajduję się chyba wszystko, co żeglarzowi potrzeba – sanitariaty w cenie postoju (ładne i duże, prysznic dodatkowo płatny), słynną Tawernę „Zęza”, sklep ogólnospożywczo-przemysłowy oraz żeglarski, bankomat, smażalnię ryb, restaurację oraz bar, a przede wszystkim wielką scenę, na której w trakcie sezonu żeglarskiego odbywają się koncerty plenerowe najlepszych polskich zespołów szantowych (mniejsze we wspomnianej tawernie).
Cumując w tym porcie mamy bardzo duże prawdopodobieństwo, żeby trafić na muzyczną imprezę żeglarską. W wakacje port ten jest oblegany przez żeglarzy, jednak przy kilkunastu dostępnych kejach niemal zawsze znajdzie się miejsce 😉 Ilość miłośników żeglarstwa powoduje również to, że niemal codziennie wieczorami na kei czy na ławce przy alejce można spotkać gitarzystów wraz z chórkami, śpiewających szanty.
Myślę, że Sztynort powinien być obowiązkowym punktem na trasie naszego rejsu mazurskiego, przede wszystkim ze względu na swój niesamowity żeglarski klimat 😉 Wpływ na to ma w dużej mierze, iż jest to niewielka wioska z wielką mariną, w której dominują żeglarze – stałych mieszkańców żyje tu raczej niewielu. Zatem do zobaczenia na szantach w Sztynorcie!