Pełna rozmaitych przygód wyprawa na kraniec świata już za nami! Żeglarski rejs na jezioro Nidzkie w tegoroczną, bardzo długą majówkę trwał aż 8 dni. Pokonaliśmy w tym czasie liczącą blisko 60 kilometrów trasę. W trakcie wyprawy zawinęliśmy w sumie do dziesięciu portów, przechodziliśmy przez śluzę Guziankę oraz dwukrotnie cumowaliśmy na dziko na Jeziorze Nidzkim.
Spis treści
Droga na południe
Wyprawa nie była łatwa – wyruszyliśmy z Wilkas nad jeziorem Niegocin w niedzielę rano. Długa podróż na południe – przez wszystkie kanały i jezioro Tałty – do Mikołajek stanowiła dopiero połowę drogi. Po postoju w Mikołajkach ruszyliśmy przez jezioro Mikołajskie i Bełdany. Na noc zatrzymaliśmy się w kameralnej przystani w Zatoce Wygryńskiej. Dopiero trzeciego dnia żeglugi przeprawiliśmy się przez śluzę Guziankę. Sama trasa na jezioro Nidzkie trwała dwa i pół dnia.
Przeprawa przez Guziankę
Wystarczy przestrzegać podstawowych zasad i jeśli tylko potrafimy działać spokojnie, bez pośpiechu oraz – co najważniejsze – współpracować z innymi żeglarzami – wtedy przeprawa prze Guziankę jest bezpieczna i bardzo ciekawa. Za śluzą czekał na nas zupełnie inny krajobraz!
Guzianka jest jedną z najważniejszych konstrukcji na Szlaku WJM. W sezonie żeglarskim każdego dnia przez śluzę przeprawiają się dziesiątki jachtów i motorówek, a także kajakarze oraz statki białej floty.
Jezioro Nidzkie
To jeden z ostatnich akwenów w Krainie Wielkich Jezior niemal nie zmienionych przez działalność człowieka – jedno z najdzikszych dużych mazurskich jezior. 23 km linii brzegowej układa się w niezwykłe kształty – pełno tu głębokich zatok, wysp i tajemniczych zakamarków nieznanych większości żeglarzy.
Nidzkie uważane jest za trudne do zbadania dla żeglarza – akwen dla prawdziwych koneserów.
Na tym wymagającym żeglarskiej wprawy akwenie nie zobaczymy boi wyznaczających szlak żeglugowy, nie spotkamy też motorówek – prawie całe jezioro stanowi rezerwat przyrody objęty strefą ciszy i zakazem używania silników spalinowych.
Odwiedziliśmy na tym jeziorze dwa piękne porty: Pod Dębem oraz Krzyże.
Zatrzymywaliśmy się tam tylko na przerwę obiadową, a noce woleliśmy spędzić przy dzikich brzegach jeziora Nidzkiego.
Zachwycała nas gęstwina i intensywna, majowa zieleń Puszczy Piskiej.
Długa na dwa kilometry wąska zatoka mogłaby dać schronienie dziesiątkom jachtów – w cieniu olbrzymich sosen i brzóz porastających strome leśne zbocza jest dużo wygodnych miejsc do zacumowania.
Jednak ze względu na odległość od głównego szlaku oraz charakter samego jeziora (zakaz ruchu na silniku) mało kto dociera aż tutaj.
Niektórzy uznają tę zatokę za najpiękniejszą na szlaku.
Pogoda na Mazurach nam sprzyjała
Mieliśmy okazję doświadczyć niemal każdej pogody – był wiatr, przechodziły burze, były też bardzo spokojne i gorące dni.
Największy sukces imprezy żeglarskiej to…
Ludzie, z którymi mogliśmy płynąć. Spotkanie z nimi było największym sukcesem naszej wyprawy. „Super, że Was poznałem. Jeden z lepszych tygodni w moim życiu!” napisał do mnie jeden z uczestników.
W trakcie żeglarskiej wyprawy można bowiem odkryć nie tylko kilka nowych, nieznanych nam zakątków na żeglarskiej mapie – można też poznać nieznany nam dotąd zakątek samego siebie.
Ostatecznie to przecież nie cel wyprawy jest prawdziwym celem, nawet nie droga jest celem, ale to, kim się stajemy, kiedy wyruszamy w podróż…
W sierpniu ruszamy ponownie – przed nami Ekspedycja Wrota Mazur!
Pełna oferta obozów żeglarskich na Mazurach jest dostępna tutaj: https://puntovita.pl/obozy-zeglarskie/
Z żeglarskim pozdrowieniem,
Krzysztof
PS. Dziękujemy naszym załogom za udostępnienie wspaniałych zdjęć z wyprawy.