Smok normański
Waleczność i fizyczna siła nie były jedyną bronią Normanów. Być może nigdy nie usłyszeli byśmy o Wikingach, gdyby nie ich niebywały jak na owe czasy kunszt budowy statków. Konstruowali oni głównie dwa rodzaje okrętów: drakkary i knorry. Drakkar – płaskodenna łódź wiosłowa z prostokątnymi żaglami – był to rodzaj przybrzeżnej, szybkiej łodzi bojowej.
Natomiast knorry były pełnomorskimi statkami dalekiego zasięgu o niezwykle wysokiej jak na owe czasy dzielności morskiej. Ekspansje Wikingów przyspieszyło także wynalezienie przez nich techniki żeglowania na wiatr, całkowicie nieznanej w ówczesnej Europie.
Nie wiadomo w jaki sposób ten pół dziki pogański lud wzgardzany przez cały zachodni świat, stworzył „smoka normańskiego” – tak bowiem nazywano charakterystyczne statki wikingów. Niewątpliwie ludzie ci byli zaznajomieni z morzem, wiatrem i pogodą, jednak ich statki wyprzedzały technicznie większość znanych w Europie konstrukcji.
Łódź z Gokstad
W 1880 roku odnaleziono taki statek w grobowcu koło Gokstad (Norwegia). Łódź z Gokstad – datowana na drugą połowę IX wieku – przeznaczona była do żeglugi dalekomorskiej. Jest to wspaniała smukła łódź o długości 23 metrów i szerokości 5,25 metrów.
Zakładkowe poszycie z dębowego drewna wykonano bez użycia gwoździ – spojenia wykonano przy użyciu smrekowych korzeni, zaś szczeliny wypełniono kłębami zwierzęcej sierści i wełny. Z każdej strony statku znajdowało się 16 otworów na wiosła oraz drewniana poręcz na której zawieszono 32 tarcze.
W odnalezionej łodzi znajdowała się komora grobowa ze szczątkami wodza Wikingów. Pochowany mężczyzna był w sile wieku i dobrze zbudowany. Znaleziono przy nim kilka ciekawych przedmiotów, m. in. drewniane sanie, fragmenty tkanin przetykanych złotą nicią oraz grę planszową z dębowego drewna (!)
Obalenia wymaga jednak mit o hełmach z rogami – Wikingowie nie nosili czegoś takiego.
Grobowiec obrabowany był wcześniej z cennych przedmiotów, jednakże sama łódź zachowała się w bardzo dobrym stanie. Zachowały się także maszt, reja oraz liny. Pozwoliło to na zbudowanie rekonstrukcji tego niezwykłego okrętu, z zastosowaniem dokładnie takich samych materiałów.
Trzynaście lat po znalezisku w Gokstad wierną kopie statku wypróbowano na wodach Atlantyku. Na pokładzie znalazło miejsce 70 ludzi, 400 kg broni, 2500 kg wody i prowiantu oraz 500 kg innego ładunku – statek piracki jakiego świat dotąd nie widział.
Nawet przy wysokiej fali „smok morski” poruszał się lekko jak mewa nad falami, wykonując pełne gracji ruchy. W czasie dobrej żeglarskiej pogody osiągał prędkość 9,3 węzła (17,2 km/h). Jest to znacznie szybciej niż prędkość karaweli, na której Kolumb odkrył Amerykę. W istocie Wikingowie dotarli do Ameryki Północnej takimi statkami na długo przed Kolumbem, lądując na wschodnim wybrzeżu Kanady.
Wierna replika łodzi z Gokstad, nazwana „Viking”, przepłynęła Atlantyk w 1893 roku. Podróż z Bergen do Nowej Funlandii trwała niespełna 27 dni. Jednostka opuściła Norwegię w dniu 30 kwietnia i płynąc pod pełnym żaglem z prędkością 10 węzłów dotarła do brzegów Nowej Fundlandii 27 maja.
Aktualnie odnaleziony oryginał łodzi z Gokstad eksponowany jest w Muzeum Łodzi Wikingów w Oslo.